Maraton Puszczy Goleniowskiej 2017


Zdjęcie: DULNY foto

Od pierwszej edycji jesteśmy wierni tym zawodom, bo organizatorzy, biegacze Aneta i Darek Gapińscy potrafili tu stworzyć niepowtarzalną atmosferę, co w połączeniu z wyjątkowymi walorami przyrodniczymi oraz równie wyjątkowym zespołem wolontariuszy przyciąga nas rokrocznie jak magnes. I nie ma tu żadnego znaczenia fakt, że 1 stycznia trudno przewidzieć co będzie się działo z człowiekiem na koniec września; zapisujemy się na maraton (bo wszyscy kolejno debiutowaliśmy na tym dystansie właśnie tutaj), by znaleźć się wśród setki osób obdarzonych niezwykłym refleksem, bo po kilku dniach lista zapisanych jest pełna.
Nie inaczej było i tym razem. Jedynie Renata i Krzysiek Paizertowie zapisali się na „połówkę” , bo nie było już miejsc na bieg główny. Ostatecznie na liście uczestników maratonu znaleźli się: Jarek Soroka, Ewa Soroka, Marcin Jastrzemski, Paulina Welcz i będąca wtedy członkiem naszego klubu Karolina Guz.
Życie zweryfikowało nasze plany i z udziału w półmaratonie musiał zrezygnować zmagający się od kilku tygodni z infekcją Krzysiek. Maratończycy, choć w nie najlepszej (z różnych względów) formie postanowili zaryzykować i wystartować w myśl zasady: przebiegnę ile się da. Może to i dobra zasada, ale z pewnością nie na bardzo trudną trasę MPG. Rezultat? Tylko Jarek i Karolina ukończyli maraton i są usatysfakcjonowani startem, choć czasy nie powalają. Paulina zakończyła start po pierwszym kółku (zawiodło kolano), Marcin po drugim i Ewa po trzecim, również z powodu bólu kolana. Poza Jarkiem założony dystans pokonała Renata i w dodatku jest usatysfakcjonowana osiągniętym rezultatem.
A oto rezultaty tej dwójki:
Renata: półmaraton – 2:07:24 i 12. pozycja wśród kobiet
Jarek: maraton – 5:22:05 i 67. miejsce wśród mężczyzn
Wyciągamy wnioski i bierzemy się ostro do roboty, aby za rok wrócić z Klinisk w komplecie z tarczą, a nie na tarczy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *